sobota, 12 października 2013

#10. Październik.

Pierwszy października 2013

Mark nie jest złym gościem, mama też chce mieć normalne życie, ale ja nie chcę, chcę wrócić do Słowenii, chcę całymi dniami leżeć koło ciebie.

Drugi października 2013

Październikowe słońce jest piękne, wstaję rankiem obudzona przez ciepłe promienie wpadające przez okno, aż chce się żyć.

Trzeci października 2013

Ostatnio zastanawiałam się przez jak długo jeszcze może być źle. 10 miesięcy piekła stanowczo wystarcza, powinno być już lepiej. 

Czwarty października 2013.

Każdego dnia marzę o tym by cię spotkać, o tym by zatopić się w twoich ramionach, o tym by zaciągnąć się twoim zapachem.

Piąty października 2013.

Chcę już grudzień, grudzień, gruudzień.

Szósty października 2013.

W szkole same nudy, mamy mieć niedługo wolne. Przeglądam pamiętnik.

Siódmy października 2013.

Witajcie w świecie Lary, która czyta swój pamiętnik od stycznia i przywołuje te wszystkie wspomnienia. Choć to tak bardzo boli. 

Ósmy października 2013.

Kwiecisty koc, który leży na łóżku już na nim nie leży. Opatuliłam się nim i wraz z kubkiem gorącej herbaty w ręku czekam aż pojawisz się na skype.

Dziewiąty października 2013.

Nawet nie wiesz jak wielką przyjemność sprawił mi twój uśmiech i ten błysk w oku, gdy mówiłeś o nadchodzącym sezonie.

Dziesiąty października 2013.

Jutro kolacja u Marka. Nie chcę, nie chcę, nie chcę, nie chcę. On ma syna.

Jedenasty października 2013.

Jak tylko przekroczyłyśmy próg jego mieszkania poczułam się nieswojo. Ciągle czułam się obserwowana, chciałam stamtąd uciec. On tam stał. Stał i perfidnie się do mnie uśmiechał. Wszystko wróciło, chciałam uciec, chciałam wyjść na świeże powietrze, zrobiło mi się słabo, czy ja mdleję?

Dwunasty października 2013.

Mama pytała się o moje dziwne zachowanie wczorajszego wieczoru. Nie miałam odwagi się przyznać, a Ian znowu wyszeptał mi do ucha, że jestem piękna i znowu zaczął nazywać księżniczką.

Trzynasty października 2013.

Max ostatnimi dniami chodzi jakiś struty. Nie mam odwagi się zapytać co mu jest, wiem co mu jest. 
To samo co mi.


Czternasty października 2013.

Od ostatniego wieczoru u Marka moje dni wyglądają tak samo.Wszystko robię monotonnie. Siedzę sama w pokoju, a wieczorami na długie godziny zamykam się w łazience. I po co to?

Piętnasty października 2013.

Wspominałam kiedyś o tym, że nienawidzę lekcji wychowania fizycznego? Nienawidzę tych momentów w szatni, gdy każdy sie na ciebie gapi. Nie przebierałam się.

Szesnasty października 2013.

Razem z Maxem nie poszliśmy na wf. On już nawet nie pyta..

Siedemnasty października 2013.

Mama oznajmiła mi, że jutro Mark razem z Ianem przychodzą do nas na kolację.
Czy mogę już opróżnić wszystkie zapasy leków przeciwbólowych?

Osiemnasty października 2013.

Zrobiłam bunt. Nie wyjdę z tego pokoju, zamknęłam się na klucz i zastawiłam drzwi krzesłem. 

Dziewiętnasty października 2013.

Mama kazała mi się nie wygłupiać i wyjść, ale wtedy z pomocą przyszedłeś ty i napisałeś esemesa, że za 5 minut będziesz w domu i koniecznie musimy porozmawiać. Tęsknię.

Dwudziesty października 2013.

- Co ty sobie do cholery wyobrażasz?
- Miło mnie witasz kochanie.
- Och, proszę cię. Lara co ty sobie znowu robisz? Myślałem, że już jest dobrze.
- Skąd wiesz?
- Max.
- Wiesz może być dobrze np. przed dwa lata, aż tu nagle bum! i wracasz do tego.
- Ale czego? Czego wracasz? 
- Bo się boję i nie radzę sobie.
- Przecież masz mnie. 
- Tysiące kilometrów ode mnie, gdy człowiek który cholernie mnie skrzywdził siedzi teraz w moim salonie i pieprzy o jakiś głupotach, a ja siedzę zabarykadowana w pokoju. 
- Lara co jest?
- Nic. Cześć.

Dwudziesty pierwszy października 2013.

Głośne pukanie do drzwi nadal nie daje mi spokoju. Mamo zrozum, że nie mam z czego ci się spowiadać.

Dwudziesty drugi października 2013.

To nie tak, że od piątku nie wychodzę z pokoju chyba, że w godzinach 4 lub 5 nad ranem.

Dwudziesty trzeci października 2013.

Mamo ja już nie mam siły. Przepraszam.

Dwudziesty czwarty października 2013.

- Dziecko proszę porozmawiajmy. Wiem ostatnimi czasy spotkało nas wiele zła, ale myślałam, ze już dobrze. Kochanie, otwórz.

Wpuściłam ją. Spojrzała na mnie z przerażeniem. Wiedziała, że nie jem, wiedziała, że specjalnie nie jem. Z rozczochranymi włosami i zaczerwienionymi oczami nie wygladałam zbyt atrakcyjnie. Podeszła do mnie i nieśmiale podwinęła rękawy bluzy, jakby z ulgą odetchnęła, gdy zobaczyła, że są nietknięte. Nie pomyślała o innych miejscach. Usiadła.

- Kochanie co się dzieje? 
- Nic. 
- Na serio? To co taki jakiś młodzieńczy bunt? 
- Może.
- Och, proszę cię rozmawiaj ze mną normalnie. 
- Nie potrafię. 
- Co się dzieje? 
- Ian. 
- Nie dogadujecie się?
- On mnie skrzywdził i to tyle.
- Co ci zrobił?
- Nic.
- K-kiedy?
- Kwiecień.

Dwudziesty piąty października 2013.

Chcę do Słowenii. 

Dwudziesty szósty października 2013.

Coraz częściej piszesz. Mamo wygadałaś się?

Dwudziesty siódmy października 2013.

Siedzę w swoim pokoju, słyszę krzyki z dołu. Schodzę cichutko po schodach. 

- Jak mogłeś jej to zrobić? Jak? Wtedy, gdy była zagubiona, dopiero tu przyjechała i poza tym nawet nie wiesz ile przeszła.
- Sama się o to prosiła.

I nagle łzy stanęły mi momentalnie w oczach.
Jego ojciec wstał z kanapy.

- Przepraszam. 

Spojrzał na niego z wyrzutem.

- Przecież nie uczyłem cię czegoś takiego. Czemu to zrobiłeś?
- Odszedłeś od matki. Nawet nie wiesz jakie katusze przez ciebie przechodziła.

On też miał problem. 

Dwudziesty ósmy października 2013.

Trzeba wybaczać, tak?

Dwudziesty dziewiąty października 2013.

Widziałam się z Maxem. Nie wyglądał zbyt dobrze. 

Trzydziesty października 2013. 

- Wiesz Carmen mnie chyba jednak lubi. 
- Tak? 
- Tak. 
- To od kogo dostałeś?
- Od jej brata.

Trzydziesty pierwszy października 2013.

Lubię te nasze internetowe rozmowy. Lubię bo mam choć małą namiastkę ciebie. Tęsknię. 

____

Długo mnie nie było.
Wracam dzięki pewnej osobie, czekolada będzie czekać!! :) 
Może jeszcze ktoś o tym pamięta.

3 komentarze:

  1. Ty wracasz - wrócę i ja.
    ach, zgłoszę sie po czekoladę na pewno.

    OdpowiedzUsuń
  2. Stęskniłam się. Tak bardzo brakowało mi Twojego pisania. Och, kocham to opowiadanie. Tak bardzo nie chcę, żeby się kończyło. Nie kończ go.. Proszę :-)
    Czekam na kolejną część. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak mi brakowało Twojego pisania! Kocham to opowiadanie, kocham Larę. Nie chcę, żeby to się kiedykolwiek skończyło...
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń