niedziela, 21 kwietnia 2013

#4. Kwiecień.

Pierwszy kwietnia 2013. 

...

Drugi kwietnia 2013. 

...

Trzeci kwietnia 2013.

...

Czarty kwietnia 2013. 

...

Piąty kwietnia 2013. 

...
Szósty kwietnia 2013. 

Znowu siedzę w szpitalu. Zmiany nastrojów, które mnie dopadły są naprawdę męczące. 

Siódmy kwietnia 2013. 

Przy życiu utrzymują mnie tylko delikatne dźwięki muzyki płynącej z moich słuchawek, ciastka czekoladowe, które mama przyniosła mi ostatnio i butelka soku marchewkowo-bananowego. Bo ty i tak się nie odzywasz. 

Ósmy kwietnia 2013. 

Wróciłam do domu. Mój pokój jest pusty, prawie nic tu nie ma, reszta pokoi również. 
Wyprowadzamy się. 
Mama zabrała mi telefon, dlatego z tobą nie rozmawiam. Twierdzi, że tak będzie dla mnie lepiej. 

Dziewiąty kwietnia 2013. 

Kierunek Londyn. 

Dziesiąty kwietnia 2013. 

Już wiem co czujesz, gdy lecisz. Jesteś wolny. Spoglądałam za okno samolotu i zatapiałam się w mlecznych chmurach. Byłam sama. Odetchnęłam. 

Jedenasty kwietnia 2013.

Dom jest mały, ale bardzo przytulny. Tato znalazł tu pracę, w końcu będziemy razem, no prawie razem. 

Dwunasty kwietnia 2013. 

Rodzice stwierdzili, że najlepiej od razu puścić mnie do szkoły. Poznałam fajnych ludzi, którzy na serio mnie akceptują, nie pytają o nic. Ian odprowadził mnie do domu. 

Trzynasty kwietnia 2013. 

Wszystko jest niby fajnie, niby dobrze, niby nie myślę o tym co pozostawiłam w Słowenii, lecz tego nie da się tak szybko wymazać. 
Ian jest nachalny. 

Czternasty kwietnia 2013. 

Prevc do mnie zadzwonił. Nie wiem jakim cudem wiedział jak się ze mną skontaktować. Powiedział, że siedzisz pod moim starym domem, łzy lecą ci ciurkiem z oczu i jesteś nieobecny. Podobno pytasz się czemu ci to zrobiłam. 

Piętnasty kwietnia 2013. 

- Jesteśmy kwita. - mama pozwoliła porozmawiać mi z tobą na skype. - Już wiem co czułaś. - robię się niespokojna, chcę wody, chcę stąd uciec, chcę wpaść w twoje ramiona. Nie potrafię wydobyć z siebie głosu.
- Przepraszam. - kończę szybko naszą nieudaną rozmowę i zatapiam się w miękkim materacu łóżka, poduszka po raz kolejny pochłania moje słone łzy. 

Szesnasty kwietnia 2013. 

Ian zaczął się ze mnie śmiać. Jestem głucha i ślepa na to co ludzie o mnie myślą, nauczyłam się tego. 

Siedemnasty kwietnia 2013. 

Lizzy chce zabrać mnie na imprezę, mama każe mi iść. Pójdę, poudaję, że jest dobrze, wyjdę i wrócę do domu. 

Osiemnasty kwietnia 2013. 

Nie wiedziałam, że kiedykolwiek to powiem. Pierwszy raz od czterech miesięcy byłam zadowolona. Może byłam zadowolona tylko przez to co Ian dosypał mi do soku, ale byłam. 

Dziewiętnasty kwietnia 2013. 

Dopiero teraz dochodzi do mnie co się stało. Dopiero teraz przypominam sobie jak Ian zabrał mnie na górę, jak zamykał na klucz drzwi do sypialni rodziców Lizzy, jak mnie dotykał, jak szeptał do ucha, że jestem piękna, jak ściągnął mi koszulkę. Stop. 

Dwudziesty kwietnia 2013. 

Czuję jego zapach, mam dosyć. Ciągle biorę prysznic, oblewam się cholernie gorącą wodą, jakby to miało zmyć ze mnie wspomnienia. Jestem niespokojna. 

Dwudziesty pierwszy kwietnia 2013. 

Chcę do Słowenii, mamo wróćmy tam.

Dwudziesty drugi kwietnia 2013. 

Nie chodzę do szkoły. Są jakieś egzaminy, z których jestem zwolniona. Chwila odpoczynku. 

Dwudziesty trzeci kwietnia 2013. 

Ian nęka mnie jakimiś esemesami, proszę Jaka wróć do mnie, przytul mnie powiedz, że będzie dobrze. 

Dwudziesty czwarty kwietnia 2013. 

Nie mogłam zasnąć, a gdy zasnęłam budziłam się ciągle. Krzyczałam. 

Dwudziesty piąty kwietnia 2013. 

Uspokajam się dopiero, gdy oglądam zdjęcia ze Słowenii. Teraz mam ochotę przebiec się po polach i łąkach, które znajdowały się w pobliżu naszego domu. Czemu mi to zrobiliście? 

Dwudziesty szósty kwietnia 2013. 

Mama pyta się czy wszystko dobrze. Kłamię, przecież nie powiem jej co się stało, ma dużo kłopotów. 

Dwudziesty siódmy kwietnia 2013. 

Rodzice powiedzieli, że dom odwiedźmy dopiero w sierpniu. Umrę. 

Dwudziesty ósmy kwietnia 2013. 

Idę na jakieś denne nocowanie do Lizzy. Muszę przecież udawać, że jest ok. 

Dwudziesty dziewiąty kwietnia 2013. 

Upiły mnie. Czułam się jeszcze gorzej niż ostatnio z Ianem. 

Trzydziesty kwietnia 2013. 

Robię się na angielkę, może to i dobrze? Zadzwoniłeś. 

-------------------
hmm, napisałam to chyba w 30 minut, jakiś taki nagły przypływ weny i chęci. 
Lara jesteś dziwna, pokręcona, baardzo dziwna, tak bardzo cię lubię dziewczyno.
Pasowałoby więcej Jaki, ach będzie. 
Zapraszam na http://bleeding--out.blogspot.com/ czytajcie, komentujcie, piszcie w komentarzach o kim to dla was jest, ja powiem później. 
Komentujcie :)

5 komentarzy:

  1. Twoje wpisy mają to coś, co przyciąga ;) Czekam na kolejny post ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne. Na początku myślałam, że wyjazd do Londynu wszystko naprawi ale widać, że jest gorzej. Ian jest podejrzany i boję się, że będzie nękał Lare. Ogólnie to ucieszyłam się, że Jaka wreszcie zatęsknił za Larą. Jejku jak ja bardzo chcę, żeby im się ułożyło :D
    Lara jest wielka! Ma trundy charakter i psychike ale to w niej najciekawsze :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwsze dni w Anglii, a Lara już dwa razy mocno zaimprezowała, choć wbrew własnej woli. Nie podobają mi się jej nowi znajomi. Niech Jaka ją odwiedzi, ładnie proszę! :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak to Anglia ?! Jak to Jaka przy starym domu Lary ?! Jak to gwałt ?! Jak to ?! Nie! Niech oni wrócą do Słowenii, niech ułoży się wszystko, co ma się ułożyć, niech ona w końcu będzie z Hvalą ! Lecę czytać Twoje nowe opowiadanie. :) [welliever]

    OdpowiedzUsuń
  5. Nawet nie wiesz jak bardzo podoba mi się to opowiadanie. Na początku ciekawy styl opisywania wydarzeń, bardzo twórczy i nie spotykany. A po drugie sama historia. Lara ucieka z jednego bagna by po chwili wpaść w kolejne, i to nie z własnej winy, to przez pieprzony los który ją w to pcha. Gdy wydaje sie że po wyjeździe do Londynu jest już dobrze nagle spotyka ją znów coś złego.
    Jaka zrozumiał jak ją ranił, lecz czy czasem nie jest za późno? Jednak widać że ona wciaż tęskni.
    CUDOWNY! ;>>>>
    czekam na kolejny, i przepraszam za opóźnienie!
    pozdrawiam,
    Metka ;))

    OdpowiedzUsuń